poniedziałek, 14 lipca, 2025

Top 5 tygodnia

Powiązane artykuły

Filozofia i IdeeSens życia i istnieniaŻycie nie ma sensu i nigdy nie miało – co dalej?
Artykuł

Życie nie ma sensu i nigdy nie miało – co dalej?

Wyobraź sobie, że budzisz się pewnego dnia z przenikliwą świadomością, że wszystko, co dotąd uznawałeś za sensowne – twoje plany, marzenia, relacje, osiągnięcia – zawieszone jest w kosmicznej pustce bez fundamentu, bez ostatecznego uzasadnienia. Nie ma wielkiego planu, nie ma transcendentnego znaczenia, nie ma kosmicznej sprawiedliwości. Jest tylko przypadek, chaos i nasze desperackie próby nadania temu wszystkiemu kształtu.

Co wtedy? Czy powinieneś wrócić pod kołdrę i nie wstawać? Czy może jest to właśnie moment przebudzenia – brutalne, ale konieczne zderzenie z rzeczywistością, które paradoksalnie może otworzyć drzwi do głębszej, bardziej autentycznej formy życia?

Jeśli dotarłeś do tego tekstu, prawdopodobnie zadałeś sobie to pytanie przynajmniej raz. I nie jesteś sam – od tysięcy lat najwybitniejsze umysły mierzą się z możliwością, że obiektywny sens życia jest złudzeniem. Ale co ciekawe, ich odpowiedzi rzadko prowadzą do rozpaczy. Wręcz przeciwnie.

Absurd jako punkt wyjścia, nie końca

Kiedy Albert Camus porównał ludzkie życie do wysiłków Syzyfa – skazanego na wieczne wtaczanie głazu na górę, tylko po to, by patrzeć, jak kamień znów stacza się w dół – nie była to opowieść o beznadziei. Paradoksalnie, Camus kończy swoją refleksję słowami: „Trzeba wyobrazić sobie Syzyfa szczęśliwego”.

Konfrontacja z absurdem – moment przebudzenia

„Poczucie absurdu nie rodzi się z prostej obserwacji faktu czy wrażenia, ale wypływa z porównania pewnego stanu faktycznego z pewną rzeczywistością, z porównania działania z przekraczającym je światem” – pisał Camus w „Micie Syzyfa”. Innymi słowy, poczucie bezsensu nie jest jakimś obiektywnym faktem o świecie, lecz wynikiem konfrontacji dwóch rzeczywistości: naszego pragnienia sensu i milczącej obojętności kosmosu.

Ta konfrontacja może być bolesna, ale jest też momentem przebudzenia. Gdy przestajemy szukać zewnętrznego, kosmicznego uzasadnienia naszego istnienia, rozpoczynamy podróż ku prawdziwej autentyczności. Nie musimy już dopasowywać się do iluzorycznych wzorców sensu – religijnych, społecznych czy kulturowych. Możemy wreszcie zapytać: czego naprawdę chcę? Co naprawdę cenię? Jakie życie naprawdę warto przeżyć?

Filozofowie egzystencjalni jak Jean-Paul Sartre postrzegali tę świadomość jako fundamentalną dla ludzkiej kondycji. „Egzystencja poprzedza esencję” – ten słynny aforyzm oznacza, że nie przychodzimy na świat z gotowym zestawem znaczeń i celów. Najpierw istniejemy – nagie, surowe istnienie – a dopiero potem nadajemy temu istnieniu sens poprzez nasze wybory.

W tym rozumieniu, brak odgórnie narzuconego sensu nie jest przekleństwem, ale warunkiem możliwości autentycznego życia. Jesteśmy skazani na wolność. Musimy tworzyć sens, nie odkrywać go.

Tragiczny optymizm – między rozpaczą a naiwnością

Viktor Frankl, który przetrwał obozy koncentracyjne, stworzył pojęcie „tragicznego optymizmu” – postawy, która w pełni uznaje cierpienie, stratę i przemijalność życia, a jednocześnie dostrzega możliwość nadania mu znaczenia.

Dla Frankla sens nie jest ani obiektywną własnością świata, ani czystą projekcją naszych pragnień. Jest raczej relacją – sposobem, w jaki odpowiadamy na wezwania konkretnych sytuacji. „Nie my pytamy życie o sens – to życie stawia nam pytania, na które musimy odpowiedzieć” – pisał w „Człowieku w poszukiwaniu sensu”.

Tragiczny optymizm zajmuje przestrzeń między rozpaczą a naiwnością. Nie jest ani zrezygnowanym poddaniem się bezsensowi, ani desperacką próbą wiary w iluzoryczne znaczenia. Jest raczej odważnym „tak” powiedzianym życiu z pełną świadomością jego tragicznej natury.

Trzy ścieżki w obliczu pustki

Kiedy uświadamiamy sobie brak obiektywnego sensu, otwierają się przed nami przynajmniej trzy fundamentalne ścieżki. Każda z nich reprezentuje odmienny sposób radzenia sobie z egzystencjalną pustką.

Ścieżka pierwsza: twórczy bunt

„Buntuję się, więc jesteśmy” – ta parafraza Kartezjusza autorstwa Camusa ujmuje istotę pierwszej ścieżki. Bunt przeciwko bezsensowności nie jest dziecinnym zaprzeczeniem rzeczywistości, ale twórczym aktem nadawania wartości w obojętnym świecie.

Friedrich Nietzsche postrzegał ten twórczy bunt jako najwyższą formę afirmacji życia. Jego Zaratustra głosił: „Chcę jeszcze mojego losu” – radykalne „tak” powiedziane życiu z całym jego cierpieniem, bezsensem i przemijalnością.

W praktyce twórczy bunt oznacza przyjęcie roli artysty własnego życia. Tworzymy znaczenia, wartości i cele, w pełni świadomi ich subiektywności, a zarazem oddani im z całą mocą. To paradoksalna postawa – wiemy, że nasze wartości nie mają kosmicznego uzasadnienia, a mimo to żyjemy dla nich i przez nie.

Współczesny filozof Thomas Nagel nazywa tę postawę „ironicznym zaangażowaniem” – jesteśmy jednocześnie zaangażowani w nasze projekty i zdystansowani wobec ich ostatecznego znaczenia. Ta podwójna perspektywa pozwala nam uniknąć zarówno paraliżującej powagi, jak i cynicznej obojętności.

Jak praktykować twórczy bunt?

  1. Wybieraj świadomie swoje wartości – nie dlatego, że są obiektywnie słuszne, ale dlatego, że są twoje
  2. Twórz znaczenia poprzez działanie – sens nie istnieje w abstrakcji, ale w konkretnych projektach i relacjach
  3. Rozwijaj ironiczną świadomość – bądź jednocześnie zaangażowany i zdystansowany wobec swoich dążeń
  4. Pielęgnuj zdolność do zachwytu – mimo świadomości absurdu, kultywuj zdolność do dostrzegania piękna i wartości w codzienności
Przeczytaj też:  Czy żyjemy dłużej, ale gorzej? O iluzji postępu w epoce depresji

Ścieżka druga: etyczna odpowiedzialność

Człowiek jest skazany na wolność” – to słynne zdanie Sartre’a podkreśla, że brak odgórnego sensu nie zwalnia nas z odpowiedzialności. Wręcz przeciwnie – nakłada na nas ciężar tworzenia znaczeń nie tylko dla siebie, ale i dla innych.

Emmanuel Levinas radykalizuje tę myśl, twierdząc, że nasza odpowiedzialność za Innego poprzedza nawet naszą wolność. Twarz drugiego człowieka – w jej bezbronności i roszczeniu – jest pierwszym źródłem etycznego zobowiązania, które nie wymaga metafizycznego uzasadnienia.

Ta ścieżka sugeruje, że nawet jeśli życie jako takie nie ma odgórnego znaczenia, konkretne życia mają znaczenie dla siebie nawzajem. Sensem staje się odpowiedzialność – nie w abstrakcyjnym, moralnym sensie, ale jako konkretna odpowiedź na potrzeby i cierpienia innych.

Simone Weil ujmowała to jako „uważność” – zdolność do prawdziwego dostrzegania drugiego człowieka, która jest jednocześnie formą miłości i sprawiedliwości. Ta uważność nie wymaga wiary w kosmiczny porządek – jest wartością samą w sobie.

Jak praktykować etyczną odpowiedzialność?

  1. Kultywuj uważność – ćwicz zdolność do prawdziwego widzenia i słyszenia innych ludzi
  2. Rozpoznawaj swój wpływ – bądź świadomy, jak twoje działania (i zaniechania) wpływają na innych
  3. Akceptuj ambiwalencję – etyczna odpowiedzialność rzadko prowadzi do jednoznacznych rozwiązań
  4. Twórz wspólnoty sensu – angażuj się w projekty, które łączą indywidualne poszukiwania znaczenia w wymiar kolektywny

Ścieżka trzecia: egzystencjalna akceptacja

„Nie ma niczego złego w bezsensie, dopóki jesteśmy w stanie znaleźć sposób, by go zaakceptować” – sugeruje współczesny filozof Thomas Metzinger. Ta ścieżka skupia się nie na tworzeniu znaczeń ani na odpowiedzialności, ale na kultywowaniu postawy akceptacji.

Akceptacja nie oznacza tu rezygnacji czy zobojętnienia. Jest raczej formą egzystencjalnej dojrzałości – zdolnością do życia w świecie bez ostatecznych odpowiedzi i bez potrzeby uciekania od tej świadomości.

Tradycje kontemplacyjne, szczególnie buddyzm, oferują bogate zasoby dla tej ścieżki. Buddyjska koncepcja „pustki” (sunyata) sugeruje, że poszukiwanie nieuwarunkowanego, stałego sensu jest źródłem cierpienia. Wolność przychodzi nie przez znalezienie ostatecznego znaczenia, ale przez uwolnienie się od obsesyjnej potrzeby jego posiadania.

Paradoksalnie, gdy przestajemy desperacko szukać sensu, życie może objawić swoją własną, immanentną wartość – nie jako odpowiedź na nasze pytania, ale jako obecność, która poprzedza wszelkie pytania.

Jak praktykować egzystencjalną akceptację?

  1. Rozwijaj uważność – praktyki medytacyjne pomagają kultywować świadomość bez natychmiastowej potrzeby konceptualizacji i nadawania znaczeń
  2. Pielęgnuj postawę „nie-wiem” – zdolność do pozostawania w niepewności bez przedwczesnego zamykania pytań
  3. Doświadczaj zamiast interpretować – skieruj uwagę na bezpośrednie doświadczenie życia, zamiast na jego konceptualne reprezentacje
  4. Kultywuj wdzięczność – nie jako naiwne zaprzeczenie absurdu, ale jako zdolność dostrzegania wartości mimo braku ostatecznego uzasadnienia

Absurd jako wyzwolenie – poza poszukiwaniem kosmicznego aprobaty

„Bóg umarł” – ogłosił Nietzsche ustami szaleńca w „Wiedzy radosnej”. Ta deklaracja nie była jedynie stwierdzeniem ateizmu, ale rozpoznaniem głębokiego kryzysu kultury, która utraciła transcendentny punkt odniesienia dla znaczeń i wartości.

Ucieczka od wolności – współczesne substytuty sensu

Rozpoznanie braku obiektywnego sensu może być przerażające. Wielu z nas reaguje na tę świadomość poprzez przyjęcie substytutów – zastępczych źródeł znaczenia, które obiecują absolut, ale ostatecznie nie wytrzymują konfrontacji z absurdem.

Współczesny świat oferuje całą gamę takich substytutów:

Konsumpcjonizm i kult sukcesu – poszukiwanie sensu w nabywaniu dóbr i statusu społecznego. „Jestem tym, co posiadam” staje się namiastką tożsamości i celu.

Cyfrowe rozproszenie – nieustanna stymulacja i rozrywka jako sposób na zagłuszenie egzystencjalnej pustki. Scrollowanie mediów społecznościowych jako ucieczka przed konfrontacją z pytaniem o sens.

Ideologiczny fundamentalizm – poszukiwanie absolutnej pewności w doktrynach politycznych, religijnych czy naukowych. Skomplikowany świat zostaje zredukowany do prostych formuł i pewników.

Toksyczny indywidualizm – obsesja na punkcie osobistego rozwoju, sukcesu i samorealizacji jako ostatecznej wartości. „Moje życie jako dzieło sztuki” bez pytania o szerszy kontekst tego dzieła.

Te substytuty łączy wspólna cecha – są formami ucieczki od wolności opisanej przez Ericha Fromma. Wolność nie tylko od zewnętrznych ograniczeń, ale przede wszystkim wolność do tworzenia znaczeń w świecie, który sam w sobie ich nie oferuje.

Autentyczność jako odpowiedź na absurd

Martin Heidegger przeciwstawiał „autentyczne” i „nieautentyczne” sposoby bycia. Życie nieautentyczne to pogrążenie się w „się” – bezosobowych normach, opiniach i praktykach, które przychodzą z zewnątrz. Życie autentyczne to konfrontacja z własną skończonością i możliwościami, podejmowanie odpowiedzialności za swoje wybory.

W kontekście pytania o sens, autentyczność oznacza rezygnację z poszukiwania kosmicznej aprobaty dla naszych wyborów. Nie potrzebujemy transcendentnego uzasadnienia, by nadać znaczenie naszemu życiu – wystarczy, że w pełni uznamy swoją wolność i odpowiedzialność.

Simone de Beauvoir rozwijała tę myśl w kierunku etyki autentyczności. Skoro nie ma odgórnych wartości, nasze działania nie mogą być uzasadnione przez odwołanie do transcendentnych norm. Musimy uznać swoją wolność i niepewność naszych wyborów, a jednocześnie podejmować je z pełnym zaangażowaniem.

Absurd jako warunek możliwości wolności

Paradoksalnie, właśnie brak odgórnego sensu czyni możliwą prawdziwą wolność. Gdyby życie miało z góry określony, obiektywny sens, bylibyśmy jedynie wykonawcami kosmicznego scenariusza. Nasza wolność byłaby iluzją – prawdziwą wartością byłoby jedynie dostosowanie się do predefiniowanego planu.

Przeczytaj też:  Śmierć to nie koniec. To początek najważniejszego pytania, jakie możesz sobie zadać

„Człowiek jest tym, czym siebie uczyni” – ta formuła Sartre’a nabiera pełnego znaczenia tylko w kontekście braku obiektywnego sensu. Dopiero gdy uznamy, że nie ma odgórnego planu, możemy w pełni docenić znaczenie naszych wyborów.

Praktyczne strategie życia bez kosmicznego sensu

Filozoficzne refleksje nad absurdem mogą wydawać się oderwane od codzienności. Jak przełożyć te abstrakcyjne rozważania na konkretne praktyki życiowe? Jak żyć dobrze w świecie bez odgórnego znaczenia?

Ugruntowanie w teraźniejszości – obecność jako antidotum na pustkę

Gdy obsesyjnie poszukujemy ostatecznego znaczenia, często tracimy kontakt z bezpośrednim doświadczeniem życia. Paradoksalnie, im bardziej skupiamy się na pytaniu „po co?”, tym bardziej oddala się od nas odpowiedź.

Praktyki uważności – wywodzące się z tradycji kontemplacyjnych, ale coraz częściej stosowane w świeckim kontekście – oferują alternatywne podejście. Zamiast szukać znaczenia poza doświadczeniem, uczą nas pełnego zanurzenia w teraźniejszości.

„Zwykła uważność” (bare attention) – zdolność do dostrzegania zjawisk bez natychmiastowego ich oceniania i kategoryzowania – pozwala doświadczyć immanentnej wartości chwili. Nie potrzebujemy uzasadniać wartości zachodu słońca, śmiechu dziecka czy chwili bliskości z drugim człowiekiem – ich wartość objawia się w bezpośrednim doświadczeniu.

Praktyczne ćwiczenia:

  1. Regularne praktyki formalnemedytacja, joga, tai-chi jako sposoby kultywowania obecności
  2. Nieformalne praktyki uważności – przekształcanie codziennych czynności (jedzenie, chodzenie, słuchanie) w okazje do pełnej obecności
  3. Przerwanie cyfrowego rozproszenia – wyznaczanie okresów cyfrowego detoksu, by odzyskać zdolność do bycia „tu i teraz”
  4. Kontakt z naturą – regularne zanurzenie w świecie przyrody jako sposób na doświadczenie wartości poza ludzkimi konstrukcjami znaczenia

Zaangażowanie bez przywiązania – stoicka mądrość dla nowoczesnego nihilisty

Stoicy – starożytni mistrzowie życia w nieprzyjaznym świecie – oferują zaskakująco aktualną mądrość dla tych, którzy zmagają się z poczuciem bezsensu. Ich kluczowa zasada „troski o to, co w naszej mocy, i akceptacji tego, co poza nią” stanowi praktyczny fundament życia w świecie bez gwarancji.

Współczesny stoicyzm, reprezentowany przez takich myślicieli jak Massimo Pigliucci czy William Irvine, łączy starożytną mądrość z współczesnymi odkryciami psychologii i kognitywistyki. Stoicka praktyka „przedkontemplacji negatywnych zdarzeń” (praemeditatio malorum) uczy nas przygotowania na najgorsze, by móc działać mimo niepewności.

Szczególnie wartościowa jest stoicka koncepcja „dystansu między bodźcem a reakcją” – przestrzeni wolności, w której możemy wybrać naszą odpowiedź na okoliczności, zamiast reagować automatycznie. Ta przestrzeń stanowi praktyczne ucieleśnienie egzystencjalnej wolności, o której pisali Sartre czy Camus.

Praktyczne ćwiczenia:

  1. Negatywna wizualizacja – regularne wyobrażanie sobie utraty tego, co cenimy, by docenić jego wartość i przygotować się na ewentualną stratę
  2. Dziennik refleksji – codzienna praktyka analizy własnych reakcji i rozróżniania tego, co w naszej mocy, od tego, co poza nią
  3. Trening perspektywy kosmicznej – regularne przypominanie sobie o szerszym kontekście naszych zmartwień i problemów
  4. Praktyka „pauzy” – świadome wstrzymywanie reakcji w sytuacjach emocjonalnych, by stworzyć przestrzeń dla świadomego wyboru

Tworzenie „prowizorycznych sensów” – pragmatyczne podejście do znaczenia

Psycholog Roy Baumeister rozróżnia „sens życia” (meaning of life) od „sensu w życiu” (meaning in life). Pierwszy – rozumiany jako kosmiczne, ostateczne uzasadnienie ludzkiego istnienia – może być nieosiągalny. Drugi – odnoszący się do subiektywnego poczucia sensowności i spójności naszego doświadczenia – jest dostępny nawet w świecie bez obiektywnych znaczeń.

Badania empiryczne nad poczuciem sensu wykazują, że opiera się ono na czterech głównych filarach:

  1. Cel – poczucie kierunku i zorientowania na przyszłość
  2. Wartość – przekonanie o znaczeniu i wartości własnego życia
  3. Skuteczność – poczucie zdolności do wpływania na świat
  4. Spójność – zdolność do rozumienia swojego życia jako zrozumiałej narracji

Co istotne, żaden z tych filarów nie wymaga wiary w transcendentny, kosmiczny sens. Można je kultywować jako „prowizoryczne sensy” – znaczenia, które są subiektywne i kontekstowe, ale mimo to autentyczne i wartościowe.

Filozof Owen Flanagan proponuje koncepcję „naturalnego sensu” – znaczenia, które wyrasta z naturalnych ludzkich potrzeb i możliwości, bez odwoływania się do nadprzyrodzonych sankcji. Zdolność do miłości, współczucia, twórczości czy sprawiedliwości nie wymaga kosmicznego uzasadnienia – są wartościowe same w sobie, jako część ludzkiego doświadczenia.

Praktyczne strategie:

  1. Identyfikacja osobistych wartości – rozpoznawanie tego, co ma dla ciebie znaczenie, niezależnie od zewnętrznych oczekiwań
  2. Angażowanie się w projekty większe niż ty – łączenie własnych dążeń z szerszymi celami społecznymi lub ekologicznymi
  3. Kultywowanie głębokich relacji – rozwijanie więzi opartych na autentyczności i wzajemności
  4. Twórcze wyrażanie siebie – sztuka, pisanie, muzyka jako sposoby nadawania formy doświadczeniu

Etyka absurdu – jak być dobrym w świecie bez sensu?

Jeśli przyjmiemy, że życie nie ma obiektywnego sensu – że wartości nie są zapisane w strukturze rzeczywistości – to czy w ogóle możliwa jest etyka? Czy możemy mówić o dobru i złu, jeśli brakuje kosmicznego punktu odniesienia?

Poza relatywizmem i absolutyzmem – trzecia droga

Tradycyjnie, dyskusja etyczna polaryzuje się między dwiema skrajnościami: absolutyzmem moralnym (wartości są obiektywne i uniwersalne) a relatywizmem (wartości są całkowicie subiektywne i arbitralne). Filozofia absurdu sugeruje trzecią drogę.

Przeczytaj też:  Cyfrowa nieśmiertelność – czy chcemy żyć wiecznie jako dane?

Albert Camus argumentował, że rozpoznanie absurdu nie prowadzi do amoralności. Wręcz przeciwnie – stawia nas wobec konieczności „buntu metafizycznego”, w którym afirmujemy ludzką godność i solidarność właśnie dlatego, że nie ma kosmicznego uzasadnienia dla cierpienia.

Jean-Paul Sartre, mimo swojego radykalnego egzystencjalizmu, również odrzucał wniosek, że „wszystko jest dozwolone”. Jego koncepcja wolności zawiera w sobie odpowiedzialność – każdy wybór niesie ze sobą implikowany obraz człowieka i świata, jakiego pragniemy.

Etyka współczucia – wartość poza uzasadnieniem

Schopenhauer, filozof głęboko świadomy absurdu i cierpienia wpisanego w ludzką kondycję, widział w współczuciu fundament etyki. Współczucie nie wymaga metafizycznego uzasadnienia – wyrasta z bezpośredniego rozpoznania jedności cierpienia.

Ta intuicja znajduje wsparcie we współczesnych badaniach nad empatią i neurobiologią moralności. Nasze zdolności etyczne nie są jedynie kulturowymi konstrukcjami ani boskimi nakazami – są głęboko zakorzenione w naszej biologicznej konstytucji jako istot społecznych.

Arthur Danto argumentował, że wartości moralne mogą być „niefundamentalne, ale niearbitralne” – nie mają ostatecznego uzasadnienia poza ludzkimi praktykami, ale nie są przez to mniej realne czy mniej zobowiązujące.

Etyka dialogu – sens w spotkaniu

Filozofowie dialogu – Martin Buber, Emmanuel Levinas – lokalizują źródło etyki nie w abstrakcyjnych zasadach, ale w konkretnym wydarzeniu spotkania z Innym. W tej perspektywie sens nie jest czymś, co odkrywamy w kosmosie, ale czymś, co wydarza się między ludźmi.

„Twarz Innego” – w swojej bezbronności i roszczeniu – jest według Levinasa pierwotnym źródłem etycznego zobowiązania. To zobowiązanie nie wymaga metafizycznego uzasadnienia – jest bezpośrednim doświadczeniem, które poprzedza wszelką filozoficzną refleksję.

Ta etyka spotkania oferuje praktyczną odpowiedź na problem sensu: nawet jeśli życie jako takie nie ma obiektywnego znaczenia, konkretne życia mają znaczenie dla siebie nawzajem. W tej wzajemnej odpowiedzialności możemy odnaleźć sens, który nie wymaga kosmicznej sankcji.

Absurd jako punkt wyjścia, nie końca – ponowne odczytanie

Wróćmy do punktu wyjścia: świadomość absurdu – rozpoznanie braku obiektywnego sensu – nie jest końcem drogi, ale jej początkiem. Nie prowadzi do nihilizmu, ale otwiera przestrzeń dla bardziej autentycznych i świadomych form życia.

Absurd jako wyzwolenie od iluzji

Rozpoznanie absurdu uwalnia nas od iluzji, że musimy dostosować się do predefiniowanych wzorów sensu. Nie musimy pasować do gotowych szablonów sukcesu, szczęścia czy samorealizacji. Nie musimy usprawiedliwiać naszych wyborów przed trybunałem kosmicznego znaczenia.

Ta wolność jest przerażająca, ale i wyzwalająca. Jak pisał Nietzsche: „Na morzu pełnym niebezpieczeństw odkrywca czuje się bardziej u siebie niż na bezpiecznych brzegach.” Niepewność staje się przestrzenią możliwości, a nie tylko źródłem lęku.

Absurd jako wezwanie do twórczości

Brak odgórnego sensu nie jest tragedią – jest zaproszeniem do twórczego kształtowania własnego życia. Jesteśmy nie tylko aktorami w kosmicznym dramacie, ale współautorami własnych historii.

Ta perspektywa przemienia życie w sztukę – nie w sensie powierzchownej estetyzacji, ale jako praktykę twórczego nadawania formy doświadczeniu. Jak pisał Oscar Wilde: „Życie naśladuje sztukę o wiele bardziej niż sztuka naśladuje życie.”

Absurd jako wezwanie do uważności

Poszukiwanie ostatecznego sensu często odwraca naszą uwagę od bezpośredniego doświadczenia życia. Obsesyjnie pytając „po co?”, tracimy z oczu „co” i „jak” naszego doświadczenia.

Rozpoznanie absurdu może paradoksalnie prowadzić do głębszej obecności w życiu. Gdy przestajemy szukać znaczenia poza doświadczeniem, możemy pełniej doświadczać wartości immanentnej w samym życiu – nie jako odpowiedzi na nasze pytania, ale jako obecności, która poprzedza wszelkie pytania.

Wnioski: życie po drugiej stronie pytania o sens

„Jedynym poważnym pytaniem filozoficznym jest pytanie o samobójstwo” – pisał Camus na początku „Mitu Syzyfa”. Skoro życie nie ma obiektywnego sensu, dlaczego w ogóle żyć?

Odpowiedź Camusa – i wielu innych myślicieli, którzy zmierzyli się z absurdem – jest paradoksalna: żyjemy nie dlatego, że życie ma sens, ale dlatego, że możemy nadać mu sens poprzez nasze wybory i zaangażowanie.

Ta odpowiedź nie jest unikiem ani pocieszeniem. Jest raczej zaproszeniem do bardziej dojrzałej, świadomej i autentycznej formy życia – życia, które nie potrzebuje kosmicznego uzasadnienia, by było wartościowe.

Może więc najważniejszym krokiem nie jest znalezienie odpowiedzi na pytanie o sens życia, ale przejście na drugą stronę tego pytania – do miejsca, gdzie pytamy nie „jaki jest sens życia?”, ale „jak mogę żyć sensownie?”, „co ma dla mnie znaczenie?” i „jak mogę to urzeczywistnić?”.

W tym przejściu od abstrakcji do konkretu, od teoretycznego pytania do praktycznego zadania, możemy odkryć, że sens – jakkolwiek lokalny, subiektywny i tymczasowy – jest jednak możliwy. Nie jako odkrycie kosmicznej tajemnicy, ale jako twórcza odpowiedź na wyzwanie ludzkiej kondycji.

Jak pisał Viktor Frankl: „Sens nie może być dany, musi być odkryty”. Ten proces odkrywania nie jest jednorazowym aktem, ale ciągłym zadaniem – zadaniem, które samo w sobie może stać się źródłem sensu.


Źródła i inspiracje

  1. Albert Camus, „Mit Syzyfa”
  2. Jean-Paul Sartre, „Egzystencjalizm jest humanizmem”
  3. Viktor Frankl, „Człowiek w poszukiwaniu sensu”
  4. Friedrich Nietzsche, „Wiedza radosna”
  5. Irvin D. Yalom, „Existential Psychotherapy”

Jakub Poniewierski
Jakub Poniewierskihttps://racjonalia.pl
Pisze, bo lubi wątpić. Filozofia była pierwsza i zawsze pozostanie w jego sercu, ale szybko zrozumiał, że ciekawe rzeczy dzieją się również między neuronem a duszą – czyli w miejscu, które trudno zdefiniować. Nie lubi uproszczeń, ale kocha dobre porównania. Czasem przygląda się ludziom z naukową ciekawością, czasem z literackim niepokojem.

3 KOMENTARZE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najnowsze artykuły