środa, 16 lipca, 2025

Top 5 tygodnia

Powiązane artykuły

Filozofia i IdeeSens życia i istnieniaŻycie jako projekt: jak egzystencjalizm wpływa na nasze wybory zawodowe i osobiste
Artykuł

Życie jako projekt: jak egzystencjalizm wpływa na nasze wybory zawodowe i osobiste

Siedzisz w kawiarni, przeglądając oferty pracy, a każda z nich wydaje się równie absurdalna. Marketing manager, konsultant, specjalista ds. czegokolwiek – tytuły, które brzmiÄ… jak puste skorupy, czekające na wypełnienie sensem. Ale może problem nie leży w samych ofertach, lecz w pytaniu, które sobie zadajesz: „co powinienem robić?” zamiast „kim chcę się stać?”. To różnica fundamentalna, którą egzystencjalizm i wybory życiowe stawiają w centrum swojej filozofii. Nie ma gotowego scenariusza dla twojego życia – jest tylko surowy materiał do ukształtowania według własnego projektu.

Jean-Paul Sartre powiedział, że „istnienie poprzedza esencję”, co w praktyce oznacza, że nie ma ustalonej natury ludzkiej, która dyktowałaby nam, jak żyć. Przychodzisz na świat jako tabula rasa, a potem przez całe życie definiujesz siebie swoimi wyborami. Ta perspektywa może przerażać – bo oznacza, że jesteś w pełni odpowiedzialny za to, kim się stajesz – ale może też wyzwalać. Twoje decyzje kariery nie muszą wynikać z tego, co rodzice uznają za prestiżowe, ani z tego, co społeczeństwo definiuje jako sukces. Mogą być wyrazem twojego autentycznego projektu siebie.

Ale tu pojawia się problem: jak odróżnić autentyczny wybór od tego, co Sartre nazywał „złą wiarą” – oszukiwania siebie, że nie mamy wyboru, podczas gdy faktycznie go mamy?

Zła wiara w CV i relacjach

Zła wiara to jeden z najczęściej nadużywanych, ale jednocześnie najbardziej przydatnych konceptów egzystencjalizmu. To postawa, w której udajemy przed sobą, że jesteśmy zdeterminowani przez okoliczności, role społeczne czy „naturę rzeczy”, podczas gdy faktycznie mamy możliwość wyboru. Kelner u Sartre’a „gra” kelnera, wcielając się tak bardzo w swoją rolę, że zapomina o własnej podmiotowości. Czy nie robimy tego samo w korporacjach, „grając” profesjonalistów, menadżerów, ekspertów?

W życiu zawodowym zła wiara przejawia się na tysiąc sposobów. „Nie mam wyboru, muszę zostać w tej pracy” – mówi ktoś, kto w rzeczywistości boi się ryzyka i odpowiedzialności za zmianę. „Taka jest już moja natura” – tłumaczy osoba, która nie chce przyznać, że jej charakter zawodowy to wynik serii świadomych i nieświadomych decyzji, które może zmienić. „Wszyscy tak robią” – usprawiedliwia się, jakby statystyki mogły zwolnić go z konieczności podejmowania własnych wyborów.

Przeczytaj też:  Twój największy wróg? Czas, który oddajesz za darmo

Ale zła wiara nie ogranicza się do kariery. W relacjach międzyludzkich przyjmuje równie wyrafinowane formy. „Jestem osobą, która nie potrafi się zaangażować” – brzmi jak autodiagnoza, ale często to tylko wygodne alibi. „Mam takie temperament” – jakby nasze wzorce relacyjne były wyryte w kamieniu, a nie wyuczone i możliwe do zmiany. Egzystencjalizm mówi: nie, nie masz takiej natury. Masz historię wyborów, które cię ukształtowały, ale każdy dzień to nowa szansa na redefinicję siebie.

Autentyczność jako kompas życiowy

Jeśli nie ma ustalonej natury ludzkiej, to jak podejmować decyzje? Egzystencjaliści proponują autentyczność jako przewodnik. Ale co to znaczy być autentycznym w świecie, gdzie każdy dzień bombarduje nas tysiącami bodźców, oczekiwań, wzorców do naśladowania? Czy autentyczność to podążanie za swoimi impulsami, czy może właśnie ich przemyślane przekształcanie?

Simone de Beauvoir dodaje do tego obrazu krytyczną perspektywę: nasza wolność jest zawsze relacyjna. Nie istnieje w próżni społecznej, ale w sieci relacji z innymi ludźmi. Autentyczny wybór to nie egoistyczny kapryś, ale decyzja, która uwzględnia fakt, że nasze życie splata się z życiem innych. W praktyce oznacza to, że budowanie kariery czy rozwój osobisty nie może ignorować wpływu naszych wyborów na partnerów, dzieci, społeczność.

To tworzy fascynujące napięcie: z jednej strony mamy być odpowiedzialni za siebie, z drugiej – nie możemy zapomnieć o odpowiedzialności za innych. Jak pogodzić te dwie perspektywy? Może właśnie w tym tkwi mądrość egzystencjalizmu: nie oferuje prostych receptur, ale pokazuje złożoność sytuacji, w której musimy się poruszać.

Projekt siebie w czasach niepewności

Współczesny świat stawia przed egzystencjalnym podejściem do życia nowe wyzwania. Kiedy Sartre pisał o wolności i odpowiedzialności, świat wydawał się bardziej przewidywalny. Dziś żyjemy w czasach, które socjologowie nazywają „płynną nowoczesnością”. Zawody, które kształtują nas przez lata studiów, mogą zniknąć w ciągu dekady. Relacje, które budujemy przez lata, mogą zostać zerwane jednym swipe’em. Czy w takich warunkach można w ogóle mówić o długoterminowym projekcie życiowym?

Przeczytaj też:  Czy wolność jest iluzją, jeśli nie możemy wybrać swoich pragnień?

Paradoksalnie, właśnie ta niepewność może czynić egzystencjalizm bardziej aktualnym niż kiedykolwiek. Jeśli świat jest nieprzewidywalny, to może jedyną stabilną rzeczą, na którą możemy liczyć, jest nasza zdolność do ciągłego redefininiowania siebie. Elastyczność zawodowa to nie tylko umiejętność techniczna, ale postawa egzystencjalna – gotowość do przekształcania się w odpowiedzi na zmieniające się okoliczności, nie tracąc przy tym własnej tożsamości.

Viktor Frankl, psychiatra i więzień obozów koncentracyjnych, pokazał skrajną wersję tej prawdy: nawet w najbardziej ekstremalnych warunkach człowiek zachowuje ostatnią wolność – wolność wyboru swojej postawy wobec tego, co go spotyka. Nie zawsze możemy kontrolować nasze okoliczności, ale zawsze możemy wybrać, jak się do nich odnieść. To może być najbardziej praktyczna lekcja egzystencjalizmu dla współczesnego świata pracy i relacji.

Egzystencjalna samotność w dobie social mediów

Jeden z najbardziej niewygodnych aspektów egzystencjalizmu to rozpoznanie naszej fundamentalnej samotności. Nie w sensie braku towarzystwa, ale w sensie niemożliwości przerzucenia na kogoś innego odpowiedzialności za nasze podstawowe wybory życiowe. Social media, które obiecują nam połączenie, mogą paradoksalnie pogłębiać tę samotność, oferując iluzję, że możemy żyć cudzymi życiami, podejmować decyzje na podstawie liczby lajków, mierzyć swoją wartość w kategoriach porównań z innymi.

Egzystencjalizm oferuje inne podejście: zamiast uciekać od samotności wyboru, można ją zaakceptować jako warunek autentycznego rozwoju. Heidegger pisał o „byciu ku śmierci” jako o doświadczeniu, które uświadamia nam skończoność i jedyność naszego istnienia. Brzmi to dramatycznie, ale ma praktyczne konsekwencje: jeśli twoje życie jest skończone i niepowtarzalne, to jak chcesz je przeżyć? Jakie decyzje zawodowe będziesz wspominać z dumą na łożu śmierci? Które relacje będą miały znaczenie, gdy wszystko inne się skończy?

To pytania, które nie mają uniwersalnych odpowiedzi, ale samo ich zadanie może być transformujące. Zamiast dążyć do tego, co inni uznają za sukces, zaczynasz pytać o to, co dla ciebie ma sens. Zamiast budować życie według cudzych scenariuszy, zaczynasz pisać własny.

Praktyki egzystencjalne w codzienności

Jak przełożyć te filozoficzne rozważania na praktykę? Egzystencjalizm nie oferuje gotowych technik, ale sugeruje kilka podstawowych postaw. Pierwsza to regularna refleksja nad własnymi wyborami: czy to, co robię, wynika z mojego projektu siebie, czy może z automatyzmu, strachu, czy pressji społecznej? Druga to gotowość do ponoszenia konsekwencji swoich decyzji, bez szukania kozłów ofiarnych czy zewnętrznych usprawiedliwień.

Przeczytaj też:  Czy twoje ręce uczyniły cię człowiekiem bardziej niż mózg?

Trzecia, może najważniejsza, to kultywowanie odwagi do bycia sobą nawet wtedy, gdy oznacza to pójście pod prąd, ryzykowanie niezrozumienia, czy rezygnację z bezpieczeństwa. Nie chodzi o brawurę czy nonkonformizm dla samego nonkonformizmu, ale o uczciwość wobec tego, co naprawdę uważasz za wartościowe.

W praktyce może to oznaczać zmianę kariery w połowie życia, odejście z toksycznego związku, podjęcie ryzyka związanego z własną działalnością, czy po prostu konsekwentne mówienie „nie” rzeczom, które nie są zgodne z twoim projektem siebie. Nie ma to nic wspólnego z egoizmem – przeciwnie, może to być wyrazem głębokiej odpowiedzialności za własne życie i za jakość relacji, które oferujesz innym.

Egzystencjalizm jako antidotum na wypalenie

Współczesna epidemia wypalenia zawodowego może mieć głębokie korzenie egzystencjalne. Gdy pracujemy w zawodach, które nie mają nic wspólnego z naszymi wartościami, gdy budujemy relacje oparte na wzajemnym wykorzystaniu, gdy żyjemy według scenariuszy napisanych przez innych – nasze istnienie staje się puste, pozbawione sensu. Wypalenie to może być sygnał, że zdradiliśmy swój własny projekt życiowy.

Egzystencjalizm oferuje radykalną alternatywę: zamiast optymalizować swoją efektywność w życiu, które nie jest twoje, można zacząć budować życie, które jest autentycznie twoje. To nie znaczy, że będzie łatwiejsze – przeciwnie, może być trudniejsze, bo będzie wymagało ciągłych wyborów i brania odpowiedzialności za ich konsekwencje. Ale będzie to trudność, która ma sens, a nie bezsensowny wysiłek w służbie cudzych celów.

Może właśnie o to chodzi w egzystencjalnym podejściu do życia: nie o to, by było łatwe, ale o to, by było twoje.


Źródła / Inspiracje / Literatura:

  1. Jean-Paul Sartre, „Egzystencjalizm to humanizm”
  2. Simone de Beauvoir, „Etyka wieloznaczności”
  3. Martin Heidegger, „Bycie i czas”
  4. Viktor Frankl, „Człowiek w poszukiwaniu sensu”
  5. Søren Kierkegaard, „Bojaźń i drżenie”
  6. Zygmunt Bauman, „Płynna nowoczesność”
Jakub Poniewierski
Jakub Poniewierskihttps://racjonalia.pl
Pisze, bo lubi wątpić. Filozofia była pierwsza i zawsze pozostanie w jego sercu, ale szybko zrozumiał, że ciekawe rzeczy dzieją się również między neuronem a duszą – czyli w miejscu, które trudno zdefiniować. Nie lubi uproszczeń, ale kocha dobre porównania. Czasem przygląda się ludziom z naukową ciekawością, czasem z literackim niepokojem.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najnowsze artykuły